Tylko jedna Osoba nie była obojętna i nie straciła wzroku. Pan Jerzy zauważył kocie nieszczęście ze strzępem tylnej łapy i zaczął go zachęcać jedzeniem by nie odchodził i dał się dotknąć. Trwało to od soboty i dziś się udało! Kocurek trafił do
Przychodnia Weterynaryjna Lovet , która powiadomiła nas. A my? Może to już nudne, ale nadal odganiamy ból na kredyt. Teraz jest to ból Samiego - bo takie imię dostał ten przepiękny kocurek. Jest 𝙊𝙎𝙒𝙊𝙅𝙊𝙉𝙔! Młodziutki, bo ma około półtora roku.
Za nim podstawowe badania krwi, ujemne na szczęście testy fiv/felv. Przed nim - zabieg amputacji łapy i... poszukiwania domu. Takiego na zawsze. Takiego, który pokocha, zadba i nie odwróci wzroku gdy trzeba będzie pomóc.
Sami jest już bezpieczny, zaopatrzony w leki, nakarmiony.
Budzi zachwyt pracowników lecznicy i nasz. Przy badaniu tulił się i miział, tak samo zachowuje się w lecznicowej klatce. To przecież trochę większe kocie dziecko... Czy ludzkiemu dziecku nasze społeczeństwo pozwoliłoby na takie cierpienie? Trochę boimy się odpowiedzi na to pytanie... My ludzie jesteśmy nieprzewidywalni.
Pięknie prosimy, wesprzyjcie naszą walkę o jego życie bez bólu - razem postawmy Samiego na łapach!
Link do albumu Samiego:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1110335214459127&type=3&locale=pl_PL